Adaptogeny wspierają regulację układu nerwowego i pomagają budować odporność psychiczną i fizyczną – rozmowa z Katarzyną Szczotką właścicielką marki MYSTICYELLOW.COM
SW: Kasiu jesteś twarzą i właścicielką marki MYSTICYELLOW.PL, opowiedz proszę jak zaczęła się Twoja przygoda z adaptogenami?
KSZ: Zaczęło się 8 lat temu — w czasie, kiedy moje ciało bardzo wyraźnie domagało się uwagi. To nie było pragnienie „odzyskać balans”. Ja po prostu chciałam znowu czuć się dobrze. Budziłam się zmęczona, żyłam w permanentnym napięciu, a przewlekłe bóle brzucha stały się moją codziennością. Dodatkowo był to czas pełen emocji — bezowocne starania o ciążę i poczucie, że robię wszystko, a ciało wciąż wysyła sygnały przeciążenia.
Wtedy specjalistka od naturalnych metod poleciła mi Shatavari — w kontekście kobiecego wsparcia i wyciszenia układu nerwowego. Sięgnęłam po nią trochę intuicyjnie, trochę z potrzeby spróbowania czegoś innego niż to, co znałam do tej pory. To był pierwszy moment, w którym zaczęłam otwierać się na naturalne metody. I myślę, że ta otwartość nie wzięła się znikąd — od lat obserwuję moją babcię, dla której dbanie o siebie w zgodzie z naturą jest czymś zupełnie naturalnym. Ona zawsze była takim cichym tłem, a dopiero wtedy zaczęłam naprawdę rozumieć jej podejście.
Zmiana przyszła stopniowo — w sposób naturalny, harmonijny i naprawdę bardzo głęboki. Z czasem zauważyłam większy spokój, mniej napięcia w ciele, poczucie lekkości i wewnętrznej stabilności. To był moment, w którym uświadomiłam sobie, że natura naprawdę potrafi nas wspierać, jeśli tylko damy jej przestrzeń. Dwa lata później wiedziałam już, że chcę przekazywać tę mądrość dalej — kobietom, które tak jak ja potrzebują wsparcia, uważności i powrotu do siebie.

SW: A jak miałabyś wytłumaczyć laikowi, co robią adaptogeny w naszym organizmie i dlaczego warto je stosować?
KSZ: Adaptogeny to rośliny, które wspierają naszą naturalną zdolność do radzenia sobie ze stresem i nadmiarem bodźców. Działają inaczej niż większość tego, co znamy. Nie stymulują jak kawa, nie uspokajają „na siłę” i nie obiecują szybkich rezultatów. Pracują głębiej — wspierają regulację układu nerwowego i pomagają budować odporność psychiczną i fizyczną.
Wiele kobiet myśli, że adaptogeny zadziałają natychmiast albo że każdemu wystarczy Ashwagandha „z pierwszej półki w internecie”. A prawda jest taka, że tu kluczowa jest jakość, czas i regularność. Adaptogeny potrzebują kilku tygodni, by naprawdę pokazać swoją moc — ale kiedy zaczynają działać, działają głęboko. Nie maskują objawów, tylko wspierają organizm.
To, co mnie w nich zachwyca, to to, że przywracają przestrzeń i spokój w świecie, który jest dla układu nerwowego nieustannym wyzwaniem. Dają kobietom poczucie, że odzyskują swoją energię — nie sztuczną, tylko prawdziwą. Taką, która wypływa z równowagi, a nie ze stymulacji.
SW: Wiem, że jesteś ekspertką, która patrzy holistycznie na organizm człowieka. Opowiedz kto najczęściej trafia do Ciebie, z jakimi problemami.
KSZ: Spotykam dzisiaj dwie grupy kobiet — i obie są tak samo ważne, choć stoją w innych miejscach swojej życiowej i zdrowotnej drogi.
Pierwsza grupa to kobiety, które już o siebie dbają, są świadome, uważne, znają swoje potrzeby — ale czują, że chcą wejść poziom wyżej. Chcą wesprzeć swoje ciało tak, aby działało dla nich, a nie przeciwko nim. Aby miały stabilniejszą energię, lepszą koncentrację i większą wewnętrzną równowagę. To kobiety, które nie są wyczerpane — one są gotowe. Gotowe, by wzmocnić siebie jeszcze bardziej, sięgnąć po swoją moc i zrobić krok na wyższy poziom.
Drugą grupę stanowią kobiety przeciążone — takie, które są zmęczone… byciem silnymi. Mówią, że działają na rezerwie, nie mają energii ani przestrzeni dla siebie, a ich ciało wysyła coraz więcej sygnałów zmęczenia. Towarzyszą temu trudności ze snem, spadki nastroju, PMS, problemy z koncentracją, rozregulowany rytm dobowy. To kobiety, które długo niosły wszystko same — aż ciało powiedziało „wystarczy”.
Najważniejszy moment konsultacji przychodzi wtedy, gdy kobieta — niezależnie od tego, na jakim poziomie zaczyna — zaczyna widzieć realne zmiany. Jedna zauważy lepszy sen, inna większą stabilność energii, a jeszcze inna spokój lub większą jasność umysłu. To właśnie wtedy wiem, że ciało zaczęło reagować i że jesteśmy na właściwej drodze.

SW: Jakie adaptogeny polecasz na start, które może stosować każdy. I jakie mają one właściwości?
KSZ: Najczęściej zaczynam od podstaw:
– Ashwagandha — pięknie otula układ nerwowy.
– Tulsi — wprowadza harmonię i wewnętrzny spokój.
– Shatavari — wspiera kobiecy rytm, cykliczność i wewnętrzną równowagę.
Na początku najlepiej zacząć od jednego max dwóch adaptogenów, żeby zobaczyć, jak organizm reaguje. Dopiero potem dokładam synergiczne połączenia, bo choć działają przepięknie, ciało lubi poznawać je stopniowo.
W pierwszych tygodniach kluczowa jest regularność — szczególnie faza nasycenia, kiedy adaptogen przyjmuje się częściej, by organizm miał szansę go „poznać”. I oczywiście rytuały: poranny kontakt ze światłem, spokojny oddech, wieczorne wyciszenie. Adaptogeny działają najlepiej wtedy, gdy współpracują z naszym stylem życia.
SW: Czy planujecie jakieś atrakcje na BLACK FRIDAY dla swoich klientów na Waszej platformie?
KSZ: Tak — i będzie to coś wyjątkowego. Nie traktuję Black Friday jak „święta promocji”. Dla mnie to moment, w którym mogę dać kobietom dostęp do wsparcia, którego naprawdę potrzebują. Coś stworzonego z intencją, nie impulsem.
Co chciałabym, by kobiety wyniosły z tego wywiadu:)
Chciałabym, żeby zrozumiały, że warto zrobić coś dla siebie. Że perfekcja nie jest celem. Że nasza siła nie polega na tym, by dźwigać wszystko — tylko by wiedzieć, kiedy zwolnić, odpocząć i wrócić do siebie.
Nie chodzi o egoizm. Chodzi o to, by pamiętać, że jesteśmy ważne. Że mamy pasje, misje, marzenia. Że możemy zadbać o siebie i zacząć żyć z większą lekkością. I że czasem pierwszy krok jest bardzo prosty — pozwolić sobie być w centrum własnej uwagi.
SW: Pięknie dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Szczotka — Szczęśliwa mama, fitoterapeutka, dietetyczka oraz twórczyni marki Mystic Yellow
